Obserwatorzy

czwartek, 23 października 2014

Indianka

Witam Was ciepło :)
 
dlaczego lato odeszło? jak ja nie lubię takiej pogody jaka teraz za oknem... rano wstaję i ciemno, wracam do domu też robi się ciemno... jeszcze deszcz leci z nieba...
Narzekam... wiem, a postanowiłam sobie tego nie robić, bo my tak mamy, nie? narzekanie to nasz sport narodowy...
 
No to koniec smutków, dziś efekt moich eksperymentów.
Jakiś czas temu pokazałam Wam świecznik, który wykleiłam gazetą, pomalowałam na czarno i posrebrzyłam farbą w kolorze srebra (inaczej nie byłoby posrebrzone, nie?). Wyglądało ciekawie, dlatego postanowiłam pójść za ciosem i zrobić to samo na skrzynce. Powstawała długo, bo czasu brakowało, ale w końcu jest.
Zrobiłam ją z motywem Indianki, znalazłam ją kiedyś w sieci i bardzo mi się spodobała. Oceńcie i nie szczędźcie mi komentarzy, nawet tych negatywnych, one dają do myślenia i wcale nie ranią mi serca :)











Całość oczywiście wylakierowana na połysk i choć tego nie widać na zdjęciu, wieczko to niemal lustro :) Pierwszy raz udało mi się osiągnąć taki efekt !! Ach.. normalnie duma mnie rozpiera, a co!
 
Pozdrawiam
Mirella

wtorek, 21 października 2014

Powtórka

Obiecałam, że zrobię lepsze zdjęcie mojej skrzyneczki, którą robiłam na warsztatach na Craft Party. Wykończyłam też środek skrzyneczki. I teraz prezentuje się tak:






Miłego wieczoru Wam życzę
Mirella

czwartek, 16 października 2014

Kolejne zamówienie

Dziś kolejna toaletka, tak jak obiecałam.
Wszystkie zamówienia na toaletki dostałam, gdy pochwaliłam się prezentem od Marty. Jedna miała być z podobnym motywem paryskim i w taki oto sposób powstała toaletka - bliźniaczka tej którą posiadam. Nie lubię papugować jeden do jeden, ale zrobiłam tak pod zamówienie. Mama, która zamawiała toaletkę dla swojej nastoletniej córki była zadowolona, a to jest dla mnie najważniejsze. Poza tym robiąc te toaletki znowu się czegoś nauczyłam. Np. sposobu nakładania lakieru. Muszę przyznać, że obie pokazane prace pod względem wylakierowania bardzo mi samej się podobają.







Do zrobienia mam jeszcze dwie. Te będą ze zdjęciami, których jeszcze nie mam. W międzyczasie więc dokończę jedną szkatułkę, nad którą pracuję, może uda mi się skończyć konewkę, którą odstawiłam dwa, a może już trzy miesiące temu no i bombki czekają...

Dziękuję, że do mnie zaglądacie, i bardzo mnie motywują Wasze komentarze.
Ściskam ciepło
Mirella

wtorek, 14 października 2014

Toaletka z damą

Witam Was :)
 
Zaglądacie, zaglądacie a ja się nie odzywam... Wybaczcie, ale jakoś czas mi za szybko ucieka. Pracuję oczywiście cały czas, ale trochę mniej niż kiedyś. A wszystko przez to, że wracam z pracy później niż jeszcze miesiąc temu, Tomek w przedszkolu ma też już jakieś zadania do zrobienia, no i dom też wymaga ode mnie trochę poświęcenia. Cóż znacie to przecież na pewno bardzo dobrze :)
Teraz pracuję nad toaletkami, na które zamówienia posypały się jeszcze we wrześniu. Jedną już Wam pokazałam, dziś kolej na drugą. Będzie prezentem dla mamy jednej z dziewczyn, która u nas pracuje. Mam nadzieję, że się spodoba i zamawiającej i obdarowanej. Ponieważ będzie to dla pani w średnim wieku, uznałam, że taki motyw będzie odpowiedni.
 
 


 
Kolejna toaletka jest na wykończeniu i pojawi się myślę, że jeszcze w tym tygodniu. To Wy sobie oglądajcie, a ja pójdę jeszcze trochę popracować.
 
Miłego wieczoru Wam życzę, (oglądacie mecz Polska - Szkocja?)
Mirella
 
 

wtorek, 7 października 2014

Z oczami pełnymi łez

Zazwyczaj nie komentuję takich wydarzeń, ale od niedzielnego wieczoru gdy tylko pomyślę, mam oczy pełne łez. Wiadomość o śmierci Ani Przybylskiej była dla mnie szokiem. Myślę, że każdy znał Anię, nawet jeśli nie specjalnie śledził jej karierę i życie prywatne.
Dla mnie to jest niepojęte... kiedy o tym myślę w skrytości serca mam tyle myśli, tyle żalu i smutku, teraz nie potrafię tego opisać, a wzruszenie wyciska mi łzy z oczu.
Smutno się robi, gdy pomyślę o tym, że już nie raz słyszeliśmy takie wiadomości o ludziach, którzy gdzieś tam mniej lub bardziej zaistnieli w naszym życiu.
Pięć lat temu wstrząsnęła światem wiadomość o śmierci Michaela Jacksona, później Whitney Houston, Patrick Swayze, Paul Walker, teraz Ania. Piękna, młoda, oddana rodzinie i swoim dzieciom.
Dlaczego tak się dzieje?

Basia z Szeptów serca napisała, że myśli o Jej dzieciach... ja też i myśl o nich mnie właśnie najbardziej rozbraja emocjonalnie. Chciałam o tym napisać, ale nie byłam w stanie, ale chyba właśnie o tych małych dzieciakach najbardziej myślę. Patrzę na mojego Tomka i jeszcze bardziej go kocham.
 

 

poniedziałek, 6 października 2014

Moja pierwsza książka

Witajcie :)

Trochę późno już, ale byłam wieczorem na basenie, później jeszcze obowiązki domowe i obróbka zdjęć. I tak zrobiła się 22:40.
 
Chciałam Wam dziś pokazać moją pierwszą książkę. Długo powstawała. Najpierw leżała, bo tak bardzo nie chciałam nic schrzanić, że bałam się z nią cokolwiek robić. Później jak już wymyśliłam co chcę, to robiłam ją etapami... i już miałam motyw, na okładkę, gdy nagle pewnego dnia oglądając Piny trafiłam na zdjęcie tej dziewczynki... i zakochałam się od pierwszego wejrzenia :) a później znalazłam jeszcze dwa inne i tak powstał pomysł na trylogię, hehehe, ale na to będzie trzeba poczekać. Na razie tom pierwszy.
 
Całość pobejcowana, bielona suchym pędzlem i poprzecierane tu i tam bitumem i ciut patyną. Całość lakierowała matowym lakierem.
 
Na tylną okładkę dałam serwetkę, klejoną na żelazko, ale niestety trochę się pomarszczyła tu i ówdzie ale w ostatecznym rozrachunku wygląda to trochę jak podniszczona okładka. Może więc nie powinnam się tym tak bardzo przejmować, choć jak to ja - każdą niedoskonałość strasznie przeżywam i mocno kole mnie w oczy.
 
 
Zacznę więc może od prezentacji:
 




 
 
to środek ze starymi zdjęciami


 
i tył

 
To wszystko!
 
 
Pozdrawiam Was
Mirella

niedziela, 5 października 2014

Przepracowanie

Kiedyś coś takiego jak przepracowanie nie istniało w moim słowniku. Nawet nie wiedziałam co to jest. Przekonałam się o tym wczoraj. Moje chłopaki pojechały do babci, a ja zabrałam się za mycie okien. Była ładna pogoda więc dlaczego nie? Tyle że przesadziłam... niestety w papierach już czterdziestka, mimo, że w psychice tylko dwadzieścia sześć lat. Dałam rade - umyłam dziewięć okien w tym cztery duże, takie od sufitu do podłogi. Dziesiąte na szczęście umyłam już w piątek. Jednak wczorajszy wieczór był koszmarny. Kręgosłup bolał mnie do czasu jak się nie położyłam na pół godzinki, później mi przeszło, ale ręce.... matko, myślałam że sięgają mi do kolan. Stawy łokciowe i nadgarstki tak mnie szarpały, jakby ktoś chciał je wyrwać. Mało, że ból był dość spory, to jeszcze tak uciążliwy, że nie potrafiłam nad niczym się skoncentrować.
Dziś rano bolało mnie wszystko, najbardziej nogi. Czułam się tak pozbawiona energii, że ledwo chodziłam, swój stan mogę porównać do nieprzespanej nocy, do kaca, do kompletnego niedowładu. Mama oczywiście na mnie nakrzyczała, ale wiem, że gdybym wczoraj się nie zmobilizowała, to znowu miałabym część okien umytych, a część nie.
Dziś trochę się zregenerowałam nad moją najnowszą pracą, którą mam nadzieję jutro Wam pokażę, bo chciałabym jej zrobić porządne zdjęcie, a karta do aparatu niestety w firmie. Tak więc obiecuję że jutro, najpóźniej we wtorek pochwalę się czymś nowym.
A teraz skorzystam jeszcze z końcówki weekendu.
 
Pozdrawiam Was serdecznie
Mirella