Z racji moich zainteresowań, często oglądam programy historyczne, lubię poznawać historię jakiej nie uczyłam się w szkole. I kiedyś oglądając jakiś film biograficzny o JFK świadkowie tamtych wydarzeń mówili, że do dziś pamiętają co robili w chwili, gdy dotarła do nich wiadomość o zamachu na prezydenta.
Dziwiło mnie to, że można pamiętać po kilkudziesięciu latach dokładnie gdzie się było, co się robiło. Ale teraz sama wiem, że można. Pamiętam co robiłam i gdzie byłam, gdy w radio podano wiadomości: "Stany Zjednoczone Ameryki zostały zaatakowane z powietrza" wtedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy, że to celowe działanie terrorystyczne wymierzone w cywilów. Zastanawiałam się w pierwszej chwili, jak można zaatakować Stany z powietrza? Pomyślałam o myśliwcach, całej eskadrze samolotów, nawet nie przyszło mi do głowy, że to porwane samoloty pasażerskie.
Pamiętam, że byłam wówczas w biurze, z górnego piętra zszedł szef. Szedł zrobić sobie kawę, gdy mu przekazałam informacje podawane w radio. Nie doszedł do kuchni, oparł się o ścianę i patrzył na mnie jakby zawalił się cały jego świat. Naprawdę miał zszokowaną minę. Po pracy pojechałam do siostry i tam non stop pokazywali Nowy Jork, bo wówczas TVN24 był tylko na satelicie, kablówki go nie emitowały. Niewyobrażalna tragedia i zdarzenie które zmieniło świat i ludzi. Do dziś mówi się o wydarzeniach sprzed 11 września i po 11 września.
Aż trudno uwierzyć, że minęło już 13 lat od tamtego dnia.
Dziś bez żadnej deku - pracki. Tak trochę ku pamięci tamtych wydarzeń, ludzi, którzy zginęli i tych niosących pomoc.
Jutro będzie post z moją najnowszą pracą. Dziś jeszcze zdążyłam zrobić szybko zdjęcie, zanim zostało zlikwidowane nasze studio fotograficzne. Relaksuje się po zwariowanym dniu, w którym pakowaliśmy firmę. A było co pakować. Chociaż pod koniec zaczęłam się zastanawiać, czego mamy więcej: dobytku czy śmieci. Przed firmą stał wielki kontener po brzegi wypełniony workami ze śmieciami, kartonami i innymi nagromadzonymi przez ostatnie trzy lata rzeczami.
Życzę miłego popołudnia i zapraszam jutro, będzie o decoupage`u :)
Mirella
Masz rację, że są daty, które tak bardzo zapadają w pamięć, że nie można ich za nim w świecie wymazać. 13 lat temu byłam na swoich pierwszych wagarach i właśnie wtedy TO się stało. Tak samo pamiętam katastrofę w Smoleńsku - sobota, zajęcia na studiach z gramatyki języka angielskiego. Pamiętam tego miny wszystkich, pamiętam, że już nikomu nie chciało się iść na następne zajęcia, a już tym bardziej rozwiązywać jakieś zadania. Przy okazji chciałam OFICJALNIE podziękować u siebie na blogu na pakę paskowo-kratkowych i innych materiałów. http://zakatekniezwyklychpomyslow.blogspot.com/2014/09/kartka-na-rocznice-slubu-i-10-kg-radosci.html
OdpowiedzUsuńi ja dziś pozostaję w tych myślach tym bardziej że wczoraj wieczorem był film o tych wydarzeniach i wciąż mną to wstrząsa...
OdpowiedzUsuńFaktycznie dokładnie pamiętam, co robiłam i kto mi powiedział o tym wydarzeniu. Byłam w pracy w Norwegii, a o zajściu powiedział mi Serb, z którym pracowałam - łamaną polszczyzną, angielszczyzną - nie za bardzo rozumiałam.. Wieczorem szef zaprosił nas do siebie do domu i tam oglądaliśmy wiadomości... Dodatkowo ten dzień jest dniem moich urodzin...
OdpowiedzUsuń