.... tylko chciałam powiedzieć, że jakąś godzinę temu - definitywnie - skończyłam haft roweru. Ostatni krzyżyk postawiłam około 13:40, ale trzeba było jeszcze wszystko sprawdzić, wyjąć nitki stanowiące siatkę pomocniczą, wyprać, prosto rozwiesić, aby ładnie wyschło... No i skończone. W sumie 38.760 krzyżyków (190szer. x 204wys.) Zaczęłam w pierwszym tygodniu grudnia, skończyłam dziś - szacowałam 4-5 miesięcy, szczególnie, że kwiaty były mocno zróżnicowane kolorystycznie, ale pięciotygodniowy pobyt w domu na L4 przyspieszył pracę nad tym obrazem z nitek. Zrobię zdjęcie gdy będzie w ramce (która muszę kupić). W kolejce czeka żyrafa, ale to najpierw trzeba poczynić przygotowania. Teraz chce mi się trochę podekupażować, szczególnie, że ostatnio na FB tyle się dzieje, że aż palce mnie swędzą :o) Trochę zaniedbałam moje skrzynki i jaja przede wszystkim, ale czasami wygodniej mi haftować, bo siedzę w salonie gdzie bawi się Tomek i nie marudzi mi nad głową, że mam do niego przyjść. A jak siadam w moim pokoju, zaczynam malować, czy lakierować, zjawia się dziecko z pytaniem: kiedy skończysz?
Po nocy pracować nie daję rady, bo budzik dzwoni o 5:30 every day. A i tak śpię po pięć godzin, co na dłuższą metę nie jest fajne.
Inna sprawa to moje zdrowie. Powiem tak: nie jest dobrze, ale nie jest źle. Nie jest dobrze dlatego, że non stop mam temperaturę w granicach 37-38,4; wyniki krwi właściwie wszystko podwyższone i to znacznie, głównie OB i CRP, świadczące o jakimś stanie zapalnym. A dlaczego nie jest źle? - bo mimo tego wszystkiego jakoś normalnie funkcjonuję - chodzę do pracy, zajmuję się Tomkiem, domem, mężem też :o) i jakoś nie wpływa to na moje ogólne samopoczucie. Czasami tylko sobie usiądę, by złapać oddech.
Jeśli chodzi o lekarzy - to ich odwiedzam, szukam, a raczej oni szukają, trochę mało skutecznie, ale może kiedyś znajdą :o)
Dziękuję Wam za odwiedziny, za miłe słowa i życzenia powrotu do zdrowia. Robię co mogę :o) Na ukończeniu mam skrzyneczkę dla mojego synka, dłubię też kolejny karton po butach na jakieś swoje pierdoły. Wymyśliłam, też że zrobię coś na swoje ślubne telegramy, bo ostatnio wpadły mi w ręce (zgromadzone w jakiejś siatce, a że źle ją chwyciłam, wszystko wysypało się na podłogę). Mam kilka tac do zrobienia, jaja i chciałabym spróbować zrobić coś inspirując się toturialami pokazywanymi przez Anię na stronie bloga Kasi Izydorczyk. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będziecie miały co pooglądać i nie będzie to haft krzyżykowy :o)
Zapraszam serdecznie, a teraz korzystając, że dziecko ogląda film z tatą idę lakierować :o)
Pozdrawiam
Mirella
Napracowałaś się na tym haftem z rowem,czekam na zdjęcia bo jestem ciekawa ja wygląda skończony.Teraz zrób coś z decoupage :)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia i niech Ciebie dobrze wreszcie zdiagnozują,bo za długo to trwa.Pozdrawiam
Mnóstwo krzyżyków postawiłaś w tak krótkim czasie. Ta informacja robi wrażenie. Gratuluję. Życzę zdrowia i sił. Wiem co to znaczy spać krótko, bo moja córcia od wielu miesięcy dba o to bym nie spała dłużej niż trzy godziny w jednym ciągu:(
OdpowiedzUsuńTeż tak spałam! A jeszcze wiele przed Tobą :o) Kiedyś moje dziecko zafundowało mi 1,5 godzinną pogadankę na dywanie w środku nocy, w środku tygodnia... tak czy inaczej, kiedyś się wyśpisz i zatęsknisz za tym okresem :)
UsuńCzekam na prezentację roweru :) Co do zdrowia, to mam nadzieję, że w końcu lekarze dojdą co Ci dolega i zastosują leczenie, bo taka sytuacja na dłuższą metę jest dla Ciebie dobra :(
OdpowiedzUsuń