Witajcie :o)
Siedzę w słońcu i cieplutko mi jak w samym środku lata - tak grzeje słońce przez szybę! Cudnie, że już wiosna! I chociaż zima w tym roku potraktowała nas łagodnie, to bardzo brakowało mi promieni UV.
No ale nie o pogodzie w tym poście - główną jego bohaterką będzie deska! Deska do krojenia, która ma długą historię. Miałą być po prostu ozdobiona i wymyśliłam sobie, że zastosuję na niej spękania jednoskładnikowe. W tym celu pomalowałam ją na kolor bodowy, nałożyłam krak jednosładnikowy i gdy wysechł chciałam gąbeczką pomalować ją na kremowy kolor. I tu zaczęły się schody, bo farba była dość wodnista i od gąbki zrobiły się "fajne" bąbelki. Wyglądało to jakby deska miała pokrzywkę, a spękania wyszły tragicznie. Szlifowałam wiele razy, ale deska wyglądała fatalnie. Zostawiłam ją na cele ćwiczebne. Ale któregoś dnia wpadłam na pomysł, że jak pokryję ją pastą strukturalną, to zakryje wszystkie jej "rany" i będę miała czystą deskę do ozdobienia. Jakie było moje zaskoczenie, gdy po wyschnięciu pasty ujawniły się spękania! Duże, głębokie, całkiem ładne! No i deska lekko podszlifowana dostała motyw jabłkowy i ważkę. I tak znowu przeleżała kilka dni, do czasu, gdy nie zobaczyłam toturialu Ani Korszewskiej o złoconym jajku. Od razu zamówiłam stosowne preparaty i czekałam na dostawę. Paczka przyjechała bardzo szybko bo już następnego dnia, ale z paczki kapało. Kurier sierota upuścił ja na beton i zbił słoik z lakierem, który do dziś mam na podłodze w biurze, bo mimo szybkiej interwencji ze szmatą, kropki pozostały. Paczka wróciła do dostawcy ale zanim ostałam nową, minął tydzień. Postanowiłam ozłocić skrzydła ważki - tak na próbę. Babol wyszedł już z konturówką, bo chciałam użyć złotej, ale ta odmówiła posłuszeństwa i jest tylko na jednym skrzydełku, później użyłam białej. Nie pokryła się pastami i bitumem co widać, więc nadal deska nie pełni funkcji dekoracyjnych a czysto ćwiczebne. Całość jest postarzana bitumem, pastą postarzająca w kolorze miedzi, dałam też trochę patyny talensa a na jabłkach zastosowałam trochę pasty w odcieniu białego złota. W rzeczywistości ładnie się mienią, czego nie widać na zdjęciach.
I tak powstała moja pierwsza praca ze złoceniami. W planach mam już słoiczek, czeka przygotowany, na dokończenie. Tym razem nie będzie miał już "elementów ćwiczebnych"
Kiedyś myślałam, że złocenia to jakiś trudny sposób ozdabiania pracy, ale oprócz tego, że muszą być do tego preparaty dedykowane - jest to łatwiejsze niż inne techniki, np. spękania jednoskładnikowe :) Polecam wszystkim i życzę miłej zabawy!
Mirella
Ja tez uważam ze spękania jednoskładnikowe sa trudne nie lubię ich, ale pasta rzeczywiście ślicznie popękała chyba tez spróbuje kiedyś a ćwiczenia sa świetna sprawa i przy tym rożne niwe rzeczy odkrywamy;) niedługo tez zamierzam ćwiczyć złocenie ciekawe jak mi pójdzie;)
OdpowiedzUsuńŚwietna deseczka,ważka piękna:)
OdpowiedzUsuńJa lubie robić spekania jednoskładnikowe,z dwuskładnikowymi cos sie nie polubiliśmy ale bardzo mi sie podobają takie efekty.
Cudny efekt :) Ważka jak żywa!
OdpowiedzUsuńWażka wyszła ślicznie po tych perypetiach,które się wydarzyły :) Złotko kusi nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńPiękna deseczka:) efekt z ważką i spękaniami dodaje uroku :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń