Obserwatorzy

niedziela, 30 listopada 2014

O miłości, nienawiści i świętach

Witajcie :o)
 
Kolejna porcja bombek. Tym razem kule o średnicy 12cm, z których jestem bardzo zadowolona. Do tej pory robiłam tylko medaliony i serduszka, bo były płaskie i można było łatwo przykleić na nie motyw. Kule po raz pierwszy robiłam dwa lata temu i wyszła z tego jedna wielka porażka. Wszystko mi się pomarszczyło i było paskudne. W rzeczywistości żadna bombka nie ujrzała światła dziennego. Dziś mogę się pochwalić tym co zrobiłam, bo jak na moje umiejętności klejenia kulistych bombek, te wyszły naprawdę dobrze. Oczywiście nie są one oklejone w całości - nad tym jeszcze popracuje, może za rok? - ale to co stworzyłam wygląda dobrze. Nie ma na nich żadnych zmarszczek i źle przyklejonego motywu.













 
 











 
 
Produkcja bombek trwa nadal, spodziewajcie się jeszcze kolejnych. W końcu do świąt jeszcze trochę :o)
 
A teraz tak trochę zupełnie z innej beczki... Czytujecie czasami komentarze pod informacjami, na różnych portalach, typu WP, Onet itp.? Ja ograniczam się do przeczytania jakiejś informacji, która mnie interesuje i komentarze sobie odpuszczam, bo nie chcę się denerwować. Czasami jednak przeczytam kilka i włosy na głowie mi się jeżą. Odnoszę wówczas wrażenie, że w ludziach jest tylko nienawiść, jad i złość. Są oczywiście pozytywne komentarze, ale przytłoczone są one tymi wulgarnymi i złośliwymi. Jakiś czas temu trafiłam na informacje o wypadku na motocyklu Tomka Kowalskiego (chłopaka, który wygrał Must Be The Music). Przeżył, ale jest sparaliżowany. Komentarze pod informacją o jego wypadu, były tak przepełnione złością i nienawiścią, że skończyłam czytać po minucie. Nie rozumiem, dlaczego tak łatwo wydajemy sady i to w 99% zawsze te oskarżycielskie. Jesteśmy narodem, który na wszystko narzeka, wiecznie coś nam się nie podoba, zawsze inny ma lepiej niż my, więc trzeba mu to wytykać i krytykować. Jeśli ktoś ma pieniądze, to znaczy, że jest złodziejem, oszustem, mataczem. A jakoś nigdy nie przychodzi nam do głowy to, że może jest bardziej pracowity niż my, może kiedyś więcej się uczył, skończył lepszą szkołę, miał szczęście i dostał lepszą pracę.
Rok temu zginął w wypadku Paul Walker. Amerykański aktor, głównie znany z serii filmów Fast and Furious. Nie bardzo kojarzyłam twarz z nazwiskiem, więc zajrzałam z ciekawości do internetu. A tam aż furczało od tej wiadomości. Czytałam rożne portale, również te anglojęzyczne i jakoś nie znalazłam uszczypliwych uwag, że zginął, bo jechał za szybko. Wszyscy byli pełni współczucia, zszokowani, smutni i dawali upust swoim uczuciom w tych komentarzach. Na polskich portalach krytykowano go. Od razu zrobiono z niego pirata drogowego (chociaż nie on prowadził) zakładano, że był pijany lub naćpany, choć wcale tak nie było...
Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie z tragedii potrafią zrobić taką szopkę? Nawet po śmierci Ani Przybylskiej krytykowano ja za życie w związku bez sakramentu. Tacy z nas katolicy... ale jak mawiała moja babcia: Pana Boga za nogi, a diabła za rogi.
Wybaczcie mi, że dziś taki temat poruszam, ale zbliżają się święta czas podobno pojednania, miłości i współczucia dla innych.
Życzę Wam aby chociaż na ten świąteczny okres ludzie przybrali ludzką twarz, aby zapomnieli o zazdrości, nienawiści i uszczypliwości.
Może nie będziemy tacy jak Ania Przybylska, która pomagała ludziom chorym, nie stworzymy organizacji takiej jaką stworzył Paul Walker, by pomagać ludziom, którzy stracili wszystko w kataklizmach, ale może uśmiechniemy się do kogoś na ulicy, może przepuścimy w wejściu osobę, która chce wyjść i na wiadomość, że komuś coś się udało powiemy: fajnie, cieszę się, że osiągnąłeś sukces.
Na koniec jeszcze jedna moja ulubiona piosenka Ronana Keatinga - If tomorrow never comes.
Żyjmy tak jakby jutro mogło się nie zdarzyć. Powiedzmy dziś komuś, że go kochamy, bo może jutro nie nadejdzie...
Czego oczywiście NIKOMU NIE ŻYCZĘ!!
 
 
 
 
Miłego dnia, tego i każdego następnego.
Pozdrawiam
Mirella

sobota, 29 listopada 2014

Mikołajowe skarpety

Witajcie :o)
 
Przesiedziałam tydzień w domu... w poniedziałek byłam z Tomkiem u lekarza, wczoraj zrobiłam krótki wypad na pocztę i ogólnie nie wychylałam nosa na dwór, poza rannym karmieniem Kazika - naszego psa. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak zimno się zrobiło. Na moim telefonie aplikacja z prognozą pogody pokazywała mi wczoraj 0 st. ale odczuwalną -7. Dziś za to pojechaliśmy na zakupy i wiatr przewiał mnie na wylot. A w Miami i Kalifornii ponad 20 st. i chyba tylko dlatego chciałabym tam mieszkać.
Idą święta, idą i to widać wszędzie wkoło, a szczególnie w reklamach telewizyjnych  na dziecięcych kanałach. Tomek co chwilę pyta: mama, a Gwiazdor mi to przyniesie? Mamo, a jak nie przyniesie to możemy kupić to po świętach? Już zaczynam tracić cierpliwość, bo ileż można tłumaczyć, że prezentów będzie kilka, a nie setki...
Bombki produkuję, robię jeszcze na zamówienie skrzynkę ze zdjęciem, która idzie mi jak po grudzie, ale mam nadzieję, że efekt będzie zadowalający. Czasami tak jest, że im więcej z czymś mam problemu tym lepiej później to wygląda. Ale nie chwalę dnia przed zachodem słońca.
 
Dziś kolejne próby z decu na tkaninie. Skarpety dla Mikołaja. Od razu się przyznam, że sama ich nie szyłam. Wykonanie jest Moniki, jednej z krawcowych z naszej firmy. Jej zajęło to 10 min. ja pewnie potrzebowałabym na to samo z dwie godziny. W sumie w planach miałam uszycie i dekorowanie techniką decu na tkaninie 15szt. Zrobiłam dwie, bo jakoś nie mogłam dobrać motywów do pozostałych. Monika co prawda uszył jak na razie trzy, pozostałe są tylko wykrojone, ale mnie stać było na dwie. Kiepsko, wiem, ale cóż, czasami wena odwiedza kogoś innego :o))
 
Sesja zdjęciowa kolejnych bombek zrobiona. Zdjęcia czekają na obróbkę, wrzucę je na stronę jutro. Teraz już wracam do domowych obowiązków.
 
 


w towarzystwie bombki z tym samym motywem :o)


 
Czy zawisną nad moim kominkiem? Szczerze wątpię, bo nie mam nad nim żadnego mocowanie na tyle solidnego, by wytrzymało obciążenie skarpety z zawartością... pustą powiesić to tak trochę bez sensu, nie?
 
Miłego wieczoru
Mirella

środa, 26 listopada 2014

Pluszaki z łatką

Witajcie Kochani :o)

Kolejna porcja bombek. Powstają hurtowo. Zastawione mam całe biurko, parapet, i jeszcze parę innych miejsc w pokoju... wszędzie stoją pojemniki w których na grubych słomkach są "nadziane" bombki. Zdjęcia jednak robię na raty. Obróbka ich też przebiega partiami, dlatego na blogu pojawiają się w kolejnych odcinkach.
Dziś seria bombek z pluszakami z łatką. To taka moja robocza nazwa całej serii rysunków z przeróżnymi zwierzaczkami, które w różnych miejscach mają naszytą łatkę. Kiedyś z tym motywem zrobiłam skrzyneczkę (piórnik) dla Tomka. Prawie płakał, gdy oglądał "plasterki" na zwierzaczkach.
Ponieważ zwierzaków jest nieskończenie wiele, trudno mi było zdecydować, które będą bohaterami moich bombek. Aby nie mieć dylematu do wyboru poprosiłam moje dziecko. I tak powstała seria bombek z pluszakami z łatką :o)
Dla wyjaśnienia bombki są dwustronne i tak też są przedstawiane na zdjęciach, najlepiej poznać to po kokardce, która raz jest z przodu, raz z tyłu.













Mam nadzieję, że dziś już nie będzie problemów ze zdjęciami. W poprzednim poście zdjęcia się nie otwierały, myślę, że teraz już wszystko jest ok, i można do nich zajrzeć - zapraszam.

Miłego dnia Wam życzę, ja nadal opiekując się chorym dzieckiem będę dziś pracować nad kolejną porcją świątecznych ozdób :o)
Mirella

wtorek, 25 listopada 2014

Bombki c.d

Witajcie :)
Święta coraz bliżej, a świadczy o tym nie pogoda za oknem, a częstotliwość pytać mojego dziecka o to kiedy przyjdzie Gwiazdor. My z Poznania a u nas jak wiadomo, nie ma świętego Mikołaja tylko Gwiazdor. I znowu pytanie; - dlaczego Gwiazdor?
A ponieważ mojej dziecko w tym tygodniu jest w domu, bo zachorowała, automatycznie spędzam z nim cały dzień i co chwilę dowiaduje się co on by chciał od Gwiazdora. Chyba muszę przyspieszyć produkcję moich bombek i sprzedać je wszystkie, by mieć za co te klocki kupić :)
A tak na poważnie, to dziś kolejna ich porcja.
















 

Korzystając, że mam wolne biegnę na produkcję - bombki czekają :)
Miłego dnia Wam życzę
Mirella