Obserwatorzy

niedziela, 29 czerwca 2014

Coś do kawy

Witam serdecznie wszystkich :)
Dziś w końcu mogę pokazać moje prace. Trochę skromnie, ale zaczęły się wakacje dla mojego dziecka, więc mogę więcej czasu poświęcić na malowanie :)
W piątek babcia odebrała Tomka z przedszkola, zabrała go na weekend, a dziś zawieźliśmy go do drugiej babci, z którą spędzi tydzień lub dwa.
 
Na początek coś do kawki. Podkładki pod kubek z muzycznym akcentem, przybrudzone patynką.
 


i druga strona podkładek. Zawsze je ozdabiam dwustronnie. Tym razem rudy liść i tylko lekko popryskane brązową farbą.

 
I kolejna rzecz, to dawno nie zdobione przeze mnie szkło. Podrzucony słoiczek po kawie, ozdobiony pewnie też będzie służył do kawy :)
 

 

 
Wszystkim, którzy rozpoczynają wakacje, lub je planują w najbliższych tygodniach życzę ładnej pogody i dużo wrażeń. Ja po raz kolejny już o wakacjach tylko pomarzę :( Może wygospodarujemy jakiś weekend aby pojechać z Tomkiem gdzieś, bo jest już na tyle duży, że zauważa to, że inne dzieci jadą na wakacje z rodzicami, a on tylko z babcią. Muszę więc pomyśleć o jakimś ciekawym miejscu, do którego nie pojedziemy pół dnia z Poznania. A może Wy macie jakąś ciekawą propozycję? Odzwyczaiłam się od planowania wyjazdów...
 
Idę malować, korzystając z wolności. Zaglądajcie, bo będę częściej wrzucać coś nowego.
 
Pozdrawiam gorąco
Mirella

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Dzień Ojca

Moje dziecko zdezerterowało dziś (niestety za moją zgodą ) z zajęć - ostatnich już - na basenie. Cały rok woziłam go wytrwale, choć czasami samej mi się nie chciało, ale gdy się powiedziało A, to wiecie, nie...?
Ale nie o basenie chciałam pisać. W końcu dziś Dzień Ojca. Zabrałam więc dziecko z przedszkola, zapakowałam do samochodu i zapytałam: co kupimy tacie w prezencie? Spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem i zapytał trochę nieśmiało: komputer? Nieee, po co tacie czwarty komputer? poza tym mam tylko pięć dych w kieszeni... myślałam o książce i może o ciasteczkach Oreo - to takie ojcowskie ciacho, które uwielbiają synkowie. OK. Książka może być... ale zapomniałam dziecku oczy przewiązać szalikiem (może bym to zrobiła, gdyby pora roku była bardziej stosowna), przed wejściem do empiku, bo choć książkę wybrałam szybko, to ze sklepu wyjść nie mogłam. Stał z maślanymi oczkami wpatrzonymi w samolociki i auta - bohaterów wiadomych filmów animowanych, nie szkodzi, że wszystkie te modele walają się gdzieś w jego pokoju... on przecież chce. I tłumaczę, że dziś jest dzień ojca, a nie dzień dziecka... ale stoi z nosem na kwinte i myśli że coś ugra, ale jak, skoro książka dla ojca kosztowała cztery dychy, a budżet to dycha więcej? W końcu olśnienie spadło na moje dziecko - mama, dobra nic tu nie kupimy, bo w tym sklepie są bandycie ceny na zabawki. Rozejrzałam się wokoło, czy ktoś jeszcze usłyszał te słowa, ale większość klientów przyglądało się półkom z książkami i przy zabawkach byliśmy tylko my.
Zapłaciłam, w innym sklepie kupiłam Oreo i z pięknym medalem dla taty zrobionym w przedszkolu, z pudełkiem ciasteczek i książką pod pachą przez całą drogę do domu ćwiczył mowę: wszystkiego najlepszego z okazji dnia taty, proszę i kocham cię... bardzo cie lubie... tak może być? Pewnie, że może! Drugą ważną kwestią, która mu zaprzątała głowę, był to, czy tata podzieli się z nim Oreo, i jak dobrze że ja nie mogę jeść ciastek. W sumie mamo, dobrze, że jesteś na diecie bezglutenowej... szczerość dziecka jest powalająca...
Najważniejsze, że tata ucieszył się z prezentu, dziecko dostało swoją porcję ciastek i jeszcze zostało na jutro...
 
Fajnie było z nim robić zakupy. Uczyć, że dziś świętuje ktoś inny - nie on, tłumaczyć, że po to są różne święta i okazję, by sprawiać innym radość, bo nawet jeśli prezent jest tylko symboliczny to osoba, która go dostaje zawsze się ucieszy.
Na koniec zwalił mnie z nóg pytaniem: mama, a tata tobie nie kupuje prezentów, nie? No nie.
Co mu będę tłumaczyć, że przez dziesięć lat nic nie dostałam... bo wiesz, wszyscy mają urodziny, a ty ich chyba nie masz...
 
 
I tak w sumie dziś było wesoło, choć cały dzień myślałam o innym ojcu - o moim ojcu (i nie wiem, czy coś jeszcze napiszę, bo klawiatura zamazała mi się paskudnie). Dzwoniłam do niego tamtego dnia, chcąc złożyć życzenia, ale nie odbierał, był już w pracy... a później zadzwoniła moja siostra... gdy powiedziała: tata nie żyje, w pierwszej chwili nie wiedziałam o jakim tacie ona mówi... jaki tata? nasz tata...
To już osiem lat...
 
I chyba to, że Tomek urodził się w Dniu Dziecka jest pocieszeniem za to, że on zmarł w Dniu Ojca..
I z wieloma rzeczami potrafiłam się pogodzić, ale nie z tym, że Jego już nie ma...
 
Na prace decu musicie jeszcze trochę poczekać... mam kilka prac do wykończenia, brakuje mi tylko czasu...
 
 

środa, 18 czerwca 2014

Dla dzieciaczków - tych najmniejszych :)

Witam :)
 
Dziś trochę inaczej niż zwykle....
Myślę, że wśród dekupażystek i osób odwiedzających mój blog znajdą się młode mamy, przyszłe mamy i babcie, może ciocia lub koleżanka, która szuka czegoś wyjątkowego dla Maluszka.
 
Chciałam zaproponować śliczną, kolorową pościel dla maluchów, którą razem z mężem i całym sztabem pań projektujemy, szyjemy, fotografujemy i sprzedajemy.
 
Naszą pościel można kupić na Allegro, lub w sklepach internetowych. Szkoda tylko, że na naszym rodzimym rynku docieramy tylko do detalistów, a cała sprzedaż hurtowa trafia do EU.
 
Polecam :)
Dziś pojawiły się nowe aukcje http://allegro.pl/ala-i-as-posciel-z-haftem-14el-90x120-baldachim-i4345778258.html z obniżonymi cenami na piękną pościel haftowaną. Pojawiły się też nowe wzory. Dropsy zima już w sprzedaży z przeuroczym misiem :)





Bardzo wygodny i przydatny rogal do karmienia. Sama z niego korzystałam :) i muszę powiedzieć, że był bardzo przydatny. Odciąża kręgosłup karmiącej i pozwala dziecku wygodnie leżeć.


Kolejne wzory już w najbliższych dniach dostępne będą w sklepie internetowym www.alaias.istore.pl

Kolorowe Sny - Groszki błękitne


Dropsy zima z granatem



Podczas gdy wcześniejsze wzory pojawiły się w naszej ofercie wcześniej w innych zestawieniach kolorystycznych to zupełną nowością są Pixele czerwone i granatowe. Maleńkie białe kropeczki na czerwonym i granatowym tle.






W najbliższym czasie pojawią się również nowe wzory Sów. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam na strony naszego sklepu, aukcje, albo można wysłać e-mail do mnie z pytaniem.
 
Jako jedyni mamy również do dyspozycji klientów konfigurator umożliwiający samodzielne zestawienie potrzebnych elementów pościeli. Niekoniecznie trzeba kupować narzucone przez nas zestawy pościeli. Można samemu wybrać to co każdej mamie jest potrzebne, dokupić coś czego jeszcze nie mamy, a zrezygnować z tego co mamy po pierwszym dziecku. www.alaias.pl
 
O kolejnych nowościach będę Was informować :)
 
Pozdrawiam wszystkich ciepło i dziękuję z całego serca za to, że mnie odwiedzacie.
 
Mirella

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Zegar

Witam Was :)
 
Nareszcie wszystko się poukładało na tyle, że mogę wykraść dziennie z godzinkę - półtorej na moje robótki decupażowe. Godzinka co prawda to dla jednych jak rozbieg, ale cieszę się, że chociaż tyle mogę poświęcić.
Tomek nadal tylko we mnie widzi osobę do zabawy, do pomocy w czymkolwiek, gdy tylko widzi, że zaczynam zajmować się swoimi sprawami, zaraz robi wszystko, by mnie od tego odciągnąć.
Ale mimo tego mam kilka prac rozpoczętych i stopniowo będę mogła je Wam pokazywać.
Dziś, jak głosi tytuł posta, pokażę Wam zegar. Nie jest duży, bo ma 30cm średnicy. Powstawał długo, bo kilka razy zmieniałam koncepcję jego wykończenia. Czasami leżał, bo pracowałam nad czymś innym i tak czas uciekał, a zegar leżał. W końcu zmobilizowałam się, chcąc na nim wypróbować nowy rodzaj spękań dwuskładnikowych, które nabyłam. A są to spękania firmy DailyArt (z aniołkiem) Spider Web. Prezentują się całkiem dobrze. Firma DailyArt odpowiada mi dlatego, że nie trzeba zmywać step 2, co nie zawsze mi się udawało i były prace, na których powstawały miejsca gdzie sieć spękań zanikała.
 
Ogólnie mówiąc lubię spękania dwuskładnikowe. Wykorzystałam je więc na zegarze. Ale, żeby już nie gadać za dużo, zaprezentuję zdjęcia, żebyście mogły same ocenić jak wyglądają Spider Web.
 
 


 
 
Zdjęcia oczywiście autorstwa mojego męża. Zaznaczam to, bo wczoraj próbowałam zrobić coś samodzielnie, ale efekty były kiepskie. Myślę, że to nie tyle brak umiejętności co kiepski aparat jaki mam w domu.
 
Miłośnikom piłki nożnej życzę miłego oglądania kolejnego dziś meczu, a wszystkim odwiedzającym, bez względu na zamiłowania życzę miłego, spokojnego wieczoru.
 
Mirella
 

wtorek, 10 czerwca 2014

Prezent urodzinowy Tomka

Chwilowo nie zaglądałam na bloga, bo organizowałam dwie imprezki urodzinowe mojego dziecka.
Najpierw urodziny dla rodzinki, a tydzień później dla kolegów z przedszkola. I podczas gdy urodziny dla rodzinki były spokojne i właściwie gdyby nie tort w kształcie samolotu to niczym by się nie różniły od zwykłej wizyty babci i cioci.
Natomiast urodziny dla kolegów to szalona inwazja pięciolatków, których słyszała cała wieś, ja kilka razy bladłam z przerażenia, by nic nikomu się nie stało, ale ogólnie dzieci były szczęśliwe. Nie mogę narzekać, że dom drżał w posadach, bo w sumie dzieciaki nie robiły nic złego, bawiły się jak to dzieci, tylko skakanie po kanapie musiało być ukrócone i zakazane.
Pokój Tomka mimo, że wyglądał jak po wybuchu, doprowadziłam do porządku w pół godzin, obyło się bez większych strat i zniszczeń, a plastikowe modele samolotów, które złożył Tomkowi tata, pozostały na miejscu i nawet ich nie ruszono.
Wśród licznych prezentów znalazła się skrzynia, którą Tomcio sobie zamówił i dokładnie powiedział jakie "naklejki" mają na niej być.
Tak więc zrobiłam wedle życzenia.





Niby minęło dopiero pięć lat. Czasami wydaje się, że dzień kiedy jechałam do szpitala był strasznie dawno temu, patrząc na niego widzę jeszcze tego maleńkiego Tomka w żółtej koszulce z za długimi rękawkami, bo urodził się malutki i wszystko było mu za duże, a on ma dziś już 113cm wzrostu, ach... po dzieciach widać jak czas ucieka...
a to sam Jubilat
 
 
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę tyle szczęścia ile mam ja w tym małym bąblu.
Mirella

niedziela, 1 czerwca 2014

Mój największy skarb na świecie

miał dziś 5-te urodziny.
Mimo, że minęło pięć lat ja nadal potrafię się wzruszyć patrząc na niego gdy śpi. Ostatnio na Dniu Matki w przedszkolu łzy płynęły mi po policzkach gdy mówił wierszyk :"za co kocham mamę, zaraz się dowiecie, przede wszystkim za to, że jestem na świecie..." nadal uwielbiam go przytulać i choć jest coraz większy nosić go jeszcze na rękach. Codziennie mnie zadziwia, rozśmiesza, ale czasem też denerwuje. Wszystko musi mieć na już, i to często w momencie kiedy jestem czymś naprawdę zajęta. Ale uczę go cierpliwości, choć idzie opornie :o)
Potrafi obrazić się i strzelić focha, gdy ma założyć nową czapkę, ale stał się fanem wizyt u dentysty. Ostatnio miał leczone dwa ząbki. Wiązało się to z założeniem lekarstwa, a następnie plomby. Przy wierceniu, nawet nie stęknął, a po ostatniej wizycie był rozczarowany, że już ząbki są wyleczone i nie będzie w najbliższym czasie wizyt u dentysty. Mąż się śmieje, że ma to po mnie, bo ja uwielbiam chodzić do dentysty. Ma wspaniały fotel na którym siadam, zamykam oczy i się relaksuję... bo uważam, że można, jakoś nigdy jeszcze nie miałam znieczulenia...
Ale wracając do Tomka, nie lubi kolorować i rysować, ale zaczyna już czytać, interesuje go geografia i całkiem sprawnie odnajduje miasta, kraje, morza na mapie. Ma rewelacyjną pamięć i jest szalenie spostrzegawczy.  
Tabletem posługuje się lepiej niż ja, uwielbia samoloty i statki. Od roku jest fanem Titanica - filmu, a co za tym idzie wie wszystko o tym statku i jego bliźniaczych odpowiednikach Brytaniku i Olimpicu.
Martwi mnie tylko to że często choruje, ma słabą odporność i prawdopodobnie będzie alergikiem. Testy zrobimy za miesiąc, na razie trzeba go trochę podleczyć.
Minione pięć lat to naprawdę wspaniałe lata. Gdy był malutki spał w nocy jak aniołek, dopiero ostatnio mieliśmy kilka nocnych przygód. Raz siedziałam u niego na dywanie półtorej godziny i rozmawialiśmy, bo nie mógł zasnąć i był mocno zdenerwowany. Budzi się czasami przed 6 rano i to niezależnie czy to weekend czy dzień tygodnia. Nie lubi jeździć na rowerze, ale o dinozaurach mogę mu czytać godzinami...
Jest moim największym skarbem, moją wielką miłością, potrafi mnie wkurzyć i rozśmieszyć, wyprowadzić z równowagi i doprowadzić do łez. Czasami na niego krzyknę, ale zaraz po tym mam ochotę go przytulić.
Czasami chciałabym cofnąć czas o pięć lat, aby przeżyć to wszystko raz jeszcze. Czy coś poprawić? Chyba nie, on często mi powtarza: kocham cię, a wówczas coś ściska mnie w gardle.
I mimo, że od pięciu lat mam coraz mniej czasu dla siebie, to nie zmieniłabym nic w swoim życiu.
Cieszę się, że jest... bo jest wspaniały.

I kilka zdjęć z małego przyjęcia urodzinowego, które było w sobotę. Dla Tomka jednak ważniejsze będzie to, które będzie teraz, przyjęcie dla jego kolegów z przedszkola.

nie mogło zabraknąć tortu niespodzianką dla Tomka był jego kształt




a tu już zajęty był prezentami

i to co Tomek kocha najbardziej - książki. Jedna z dwóch o statkach i okrętach


Prezent od mamy w następnym poście ;o)

Pozdrawiam Was serdecznie
Mirella