Obserwatorzy

niedziela, 28 września 2014

Prezenty dla dziewczynek

Dziś obiecane szkatułki, o których pisałam wczoraj.
Zrobiłam je na prezent dla dwóch dziewczynek, które zaprosiły mojego Tomka na swoje wspólne przyjęcie urodzinowe.
Skrzyneczka dla Idy z typowo dziecięcym motywem w kolorze seledynowym na dole, wycieniowana zieloną patyną. Motyw klejony na żelazko, po raz pierwszy bez żadnych zmarszczek. Tak więc jestem super zadowolona, bo wcześniej nie zawsze było idealnie.
 


 
Druga skrzyneczka była zrobiona dla miłośniczki tańca i tancerek. Dół skrzyneczki wykończony po mojemu, czyli na suchy pędzel pociągnięcia ciemnym różem na jaśniejszym odcieniu. W obu przypadkach dodałam też imię, bo dzieci szczególnie doceniają to, że coś co dostały jest podpisane, że to ich, a nie kogoś innego.



 
Mam nadzieję, że prezenty będą się podobać i znajdą wykorzystanie - może na spinki do włosów, na dziecięcą biżuterię, ma różne przydasie.
 
Tomek z przyjęcia wrócił bardzo zadowolony, bo jak to dzieci nie ważne gdzie, ważne, że można było się wybawić, wyhasać, a te wszystkie parki rozrywki, w których teraz można zorganizować Kinder party to właśnie zapewniają. Nie wiem tylko dlaczego w czerwcu Tomek nie chciał mieć swoich urodzin w takim miejscu, tylko wybrał kilku chłopaków, których zaprosił do domu.
 
To tyle z weekendowych prezentacji. Na warsztacie mam jeszcze kilka rzeczy, więc w najbliższym czasie będzie znowu co oglądać. Zapraszam.
Dziękuję wszystkim za komentarze :)
 
Pozdrawiam serdecznie
Mirella

sobota, 27 września 2014

Ja na Craft Party w Poznaniu

Witajcie, witajcie :)

wróciłam.... ach jak zadowolona. Ale od początku.
Ja jak zawsze, gdy przeczytałam o Craft Party nie zwróciłam na to uwagi. Jakaś tam impreza i tyle, ale po kilku dniach trafiłam na blogu u Mirelli Banieckiej bardziej szczegółowe informacje i opis warsztatów jakie będzie prowadzić i zaraz się na nie zapisałam. I bardzo jestem zadowolona z uczestnictwa w tych zajęciach. Znowu dowiedziałam się czegoś nowego, przydatnego i ciekawego. Np. nauczyłam się przyklejać serwetkę tak, aby się w najmniejszym nawet stopniu nie zmarszczyła, a zdarzało mi się, oj zdarzało, choć wstyd się przyznać. Na dzisiejszej pracy ta serwetka przylgnęła do szkatułki jak ulał i jest gładka jak lustro, nawet przez sekundę nie zachciało jej się zmarszczyć. Szok, prawdziwy szok którego doznałam. Taka głupota, a jak bardzo cieszy! Chyba powrócę znowu do serwetek, bo u Kejti zawsze można znaleźć małe i duże cuda!! Polecam!
A wracając do warsztatów, ich tematem przewodnim było tło! Podszkoliłam się w cieniowaniu, bo choć wcześniej to robiłam, to teraz czuję się w tym temacie przeszkolona :), nauczyłam się kłaść szablon - wcześniej robiłam tylko szablon z pastą strukturalną, a taki malowany to próbowałam dwa razy i zawsze poniosłam porażkę! teraz się udało i będę na pewno korzystać częściej :) nauczyłam się inaczej malować dół szkatułki. Tzw. sposób na mokro robiąc mazy, do tej pory robiłam to suchym pędzlem w różnych odcieniach na suchej już farbie z kolorem głównym. No i na koniec nauczyłam się stemplować :) niby nic, ale jak ktoś nie próbował to guzik wiedział.
A teraz sesja zdjęciowa, tak na szybko, na kolanie, więc wybaczcie. Ponieważ szkatułka w środku nie jest skończona (ba, nawet nie zaczęłam środka robić) to po jej wykończeniu na tip-top obiecuję porządną, profesjonalną sesję całości, czyli zewnątrz i wewnątrz.
 
Widok ogólny


Cieniowane tło i szablon, oraz koronka


Stempel

Widok całego wieczka


I trochę dołu skrzynki z mazami :)


 
Wybaczcie jakość zdjęć, ale tak jak obiecałam po wykończeniu całej skrzyneczki zrobię jej lepsze zdjęcia.
 
 
Będąc na Craft Party nie obyło się bez zakupów :) co prawda było bardzo dużo stoisk, a właściwie większość, z artykułami do scrapbookingu, to jednak kupiłam to, na co się bardzo nastawiłam, czyli tzw. wisienki do tortu. Zawsze mi tego brakowało, tych drobiazgów, które nadają pracy przysłowiową kropkę nad i, które sprawiają, że praca przykuwa uwagę i staje się niepowtarzalna.
Od samej Mirelli kupiłam drobne elementy metalowe, ale można je było nabyć w Retro Craft Shop
 
 
 
W Eco Deco kupiłam serduszka, motylki i kwiatki
 

ale do każdego zakupu była dołączona torebeczka z niespodzianką i kupon rabatowy na kolejne zakupy! a w torebeczce było to:

 
i jeszcze jeden zakup w Crafty Moly - również polecam, bo był bardzo bogaty wybór i trudno mi było zdecydować się na te najciekawsze. W końcu wybrałam...
 
 
 
Żałuję tylko, że nie załapałam się na pokaz organizowany przez dziewczyny z forum na którym pokazywały jak zrobić oszroniony lampion. Kiedy wyszłam z warsztatów u Mirelli pokaz właśnie się skończył :( A chętnie poznałabym tę metodę, bo widziałam te lampiony robione na zlocie w czerwcu i szalenie mi się podobały.
 
Cóż, tak czy inaczej dzień zaliczam do bardzo udanych i pełnych nowych doświadczeń. Poznałam też Adę z Pakamerki.
 
jutro prezentacja dwóch skrzyneczek, dla małych dziewczynek, które będą prezentem urodzinowym. Zapraszam.
 
Pozdrawiam serdecznie
Mirella
 


piątek, 26 września 2014

Toaletka ze zdjęciem

Toaletkę od Marty, którą Wam pokazywałam na początku miesiąca, dostałam na adres firmowy, więc kiedy listonosz ją przyniósł obejrzały ją wszystkie dziewczyny w pracy. Były zachwycone, każdej się podobała i kilka z nich zamówiły taką samą toaletkę na prezenty. Dwie z zamówionych będą prezentami gwiazdkowymi, jedna prezentem imieninowym, którą będę robić na listopad, inna była prezentem, który już został wręczony. Miałam mało czasu na jej zrobienie i nie zdążyłam też zrobić zdjęć swoim aparatem. Pokażę Wam dziś tę toaletkę sfotografowaną przez dziewczynę, która ją zamawiała.
Na toaletce jest zdjęcie dziewczyny, która dostała tę toaletkę w prezencie. 
 
 
 
Jutro idę na Craft Party, które jest organizowane w Poznaniu. Zapisałam się na warsztaty prowadzone przez moją imienniczkę Mirellę Baniecką. Zapowiada się całkiem ciekawe spotkanie. Rzadko uczestniczę w takich imprezach, ale z zapowiedzi wynika, że może być naprawdę dużo atrakcji i liczę na zdobycie wielu ciekawych doświadczeń, które wykorzystam. Obiecuję, że pokażę to co będę robić na warsztatach i podzielę się wrażeniami.
 
Teraz biegnę dokończyć dwie skrzyneczki, które robię na prezent dla dwóch dziewczynek. Będą prezentem urodzinowym, moje dziecko bowiem idzie w niedzielę na kinderparty :)
 
 
Pozdrawiam Was serdecznie,
dziękuję, że tu zaglądacie i motywujecie mnie swoimi komentarzami.
Mirella


sobota, 20 września 2014

Drzewko szczęścia

Witam Was moi kochani goście :)
 
Chciałam Wam napisać o moim drzewku szczęścia, dziś będzie okazja, bo dostało nową osłonkę na doniczkę.
 
Dostałam kiedyś drzewko szczęścia od jednej pani, która nie bardzo miała miejsce dla niego w swoim mieszkaniu. Wzięłam, bo kocham kwiaty doniczkowe i choć czasami sama nie mam dla nich miejsca, to jest to tylko stan przejściowy, bo każdy kwiat znajdzie dla siebie miejsce. Drzewko rosło i miało się dobrze. Przeżyło nawet (w przeciwieństwie do pozostałych kwiatów doniczkowych) okres przeprowadzki i wykańczania domu, kiedy to było poniewierane i przestawiane przez ekipy, które wykańczały nasz dom, w którym musieliśmy, pomimo surowego stanu, zmagazynować swój dobytek, bo musieliśmy opuścić dotychczasowe mieszkanie. Drzewko przeżyło pomimo niesamowitego zimna (wszystko działo się w grudniu i styczniu), było niepodlewane i strasznie zakurzone.
I kiedy już dom nabrał klimatu domowego ogniska było dość sporym drzewkiem. Do czasu.... nagle w moim życiu wszystko zaczęło się walić i zaczęło też umierać drzewko. Gubiło liście, i więdło. Nic nie pomagało z tych pielęgnacyjnych zabiegów, które stosowałam na podstawie informacji wyczytanych w necie i różnych książkach. Moje życie też sypało się w tempie zastraszającym. W końcu drzewko wyrzuciłam. I choć zmarniało mi wiele kwiatów na przestrzeni lat, to strata tego drzewka jakoś bardzo mnie zabolała.
Sama czułam się jak stratowana przez tabun koni, miałam dość wszystkiego, wszystkich i samej siebie. Nigdy nie czułam się tak fatalnie psychicznie jak wtedy. Nie było żadnego światełka w tunelu. Totalna ciemność, no i świadomość, że drzewko szczęścia leży w śmietniku....
Może usiadłabym wtedy i zmarniała do końca tak jak to drzewko, ale któregoś dnia, uświadomiłam sobie, że przecież mam dziecko, trzyletnie, które mnie potrzebuje.
Otrząsnęłam się i postanowiłam walczyć o lepsze jutro. Zaczęłam od tego, że pojechałam kupić drzewko szczęścia. Tak na dobry początek :)
Było ładne, gęste z pięknymi, błyszczącymi liśćmi. Ale po trzech tygodniach została mu tylko jedna marna gałązka z pięcioma listkami :(
Wzięłam wtedy doniczkę i wyniosłam do innego pokoju, takiego, do którego rzadko wchodziłam. Nie chciałam patrzeć jak moja roślinka marnieje.
I wtedy w moim  życiu dostrzegłam światełko w tunelu... i tak krok po kroku szłam w jego kierunku. Pełna nadziei, że może jednak będzie lepiej... i któregoś dnia weszłam do pokoju i z radością zauważyłam, że drzewko już nie gubi liści, a wypuszcza nowe.
Dziś wygląda całkiem ładnie. Zaraz je Wam pokażę, w nowej osłonce, którą dla niego zrobiłam. Stoi na parapecie w mojej pracowni. Zdjęcie robiłam na parapecie w kuchni. Nie jest może najlepszej jakości, bo robione telefonem, ponieważ aparat w wyniku niedawnej przeprowadzki firmy pozostał bez karty.
 

 
a tak wygląda sama roślinka - drzewko szczęścia. Przez dwa lata z jednej gałązki i pięciu listków wyrosło tyle...
 
 
 
Wiem, że to tylko zbieg okoliczności, nie jestem przesądna i nie bardzo chce mi się wierzyć w takie rzeczy jak ta opisana przeze mnie, po prostu zbieg okoliczności, czyli zły okres, dobry okres i nazwa rośliny, która odżyła w lepszych warunkach jakie miała w innym pomieszczeniu.
Ale pomimo tego życzę Wam, by każda z Was miała w swoim życiu takie drzewko szczęścia, które będzie rosnąć, rosnąć i nigdy nie zmarnieje.
 
Dziękuję, że tu zaglądacie, dziękuję za miłe słowa w komentarzach, zapraszam zawsze bardzo serdecznie.
 
Pozdrawiam i ściskam
Mirella

piątek, 19 września 2014

Nowe miejsce

Od tygodnia jesteśmy z firmą w Poznaniu... ze wsi do miasta wygonił nas brak pracowników. Ciągły wzrost zamówień jaki odnotowujemy od początku tego roku zmusił nas do szukania lokalu w Poznaniu, ponieważ wyczerpaliśmy zasoby ludzkie w okolicy poprzedniej lokalizacji.
Od poniedziałku pracują dla nas już trzy nowe osoby, a kolejne zamierzamy zatrudnić.
Na razie nadganiamy zaległości w zamówieniach, bo co prawda przeprowadzka zajęła nam tylko dwa dni, to jednak nagromadziły się nam zamówienia i te detaliczne jak i hurtowe.
 
Mam nadzieję, że nowe miejsce to nowe możliwości, bo pomysłów na nowości mamy całą masę! teraz tylko trzeba je zrealizować i wprowadzić do sprzedaży.
 
A tak wygląda budynek w którym się mieścimy


a to nasza szwalnia, zdjęcia z telefonu i zrobione w trakcie organizacji nowego miejsca :)




Życzę miłego weekendu, bo od poniedziałku, mnie czeka całkiem sporo pracy.

Pozdrawiam
Mirella

piątek, 12 września 2014

Wyjątkowy dzień

Witajcie :)
 
Dlaczego wyjątkowy dzień? 12.09 to data, dla mnie osobiście bardzo szczególna. Nie zdradzę Wam szczegółów, bo każdy ma chyba takie swoje małe świąteczne dni, dni szczególne, dni wyjątkowe. Nie zawsze chcemy mówić co w tych datach takiego wyjątkowego, więc pozwólcie, że ja również zachowam to dla siebie. Chciałam tylko to zaznaczyć, tak by ten dzień nie minął jak każdy inny.
 
Wczoraj obiecałam pokazać moją najnowszą pracę. I oto ona. Zielona z różyczkami na serwetce. Prosta, zrobiona z niewielkim nakładem pracy, ale za to z wielką pasją i zamiłowaniem do swojego hobby.



Na zakończenie chciałam Wam wszystkim gorąco podziękować za bardzo miłe słowa, za odwiedziny, za życzenia urodzinowe. Jest mi szalenie miło, bo jest Was tu coraz więcej :)
Każdy pozostawiony komentarz i odwiedziny motywują mnie do dalszej pracy i do częstszego zamieszczania postów i zdjęć swoich prac.
Dziewczyny zainteresowane materiałami, chcę poinformować, że na pewno za jakiś czas powtórzę akcję rozdawania poprodukcyjnych pozostałości. Wczoraj i dziś przeprowadzaliśmy naszą szwalnię. Przedsięwzięcie ogromne, jeszcze w poniedziałek będzie trzeba trochę poukładać i urządzić to i owo.
Cieszę się że weekend przed nami, bo jestem bardzo zmęczona. Weekend spędzę chyba na kanapie z książką i białym winem.

Ten wyjątkowy dzień chciałam zaznaczyć jeszcze piosenką, jedną z moich ulubionych

 

Wam też życzę przyjemności.
Pozdrawiam
Mirella

czwartek, 11 września 2014

11 września.

Z racji moich zainteresowań, często oglądam programy historyczne, lubię poznawać historię jakiej nie uczyłam się w szkole. I kiedyś oglądając jakiś film biograficzny o JFK świadkowie tamtych wydarzeń mówili, że do dziś pamiętają co robili w chwili, gdy dotarła do nich wiadomość o zamachu na prezydenta.
Dziwiło mnie to, że można pamiętać po kilkudziesięciu latach dokładnie gdzie się było, co się robiło. Ale teraz sama wiem, że można. Pamiętam co robiłam i gdzie byłam, gdy w radio podano wiadomości: "Stany Zjednoczone Ameryki zostały zaatakowane z powietrza" wtedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy, że to celowe działanie terrorystyczne wymierzone w cywilów. Zastanawiałam się w pierwszej chwili, jak można zaatakować Stany z powietrza? Pomyślałam o myśliwcach, całej eskadrze samolotów, nawet nie przyszło mi do głowy, że to porwane samoloty pasażerskie.
Pamiętam, że byłam wówczas w biurze, z górnego piętra zszedł szef. Szedł zrobić sobie kawę, gdy mu przekazałam informacje podawane w radio. Nie doszedł do kuchni, oparł się o ścianę i patrzył na mnie jakby zawalił się cały jego świat. Naprawdę miał zszokowaną minę. Po pracy pojechałam do siostry i tam non stop pokazywali Nowy Jork, bo wówczas TVN24 był tylko na satelicie, kablówki go nie emitowały. Niewyobrażalna tragedia i zdarzenie które zmieniło świat i ludzi. Do dziś mówi się o wydarzeniach sprzed 11 września i po 11 września.
Aż trudno uwierzyć, że minęło już 13 lat od tamtego dnia.
 
Dziś bez żadnej deku - pracki. Tak trochę ku pamięci tamtych wydarzeń, ludzi, którzy zginęli i tych niosących pomoc.
Jutro będzie post z moją najnowszą pracą. Dziś jeszcze zdążyłam zrobić szybko zdjęcie, zanim zostało zlikwidowane nasze studio fotograficzne. Relaksuje się po zwariowanym dniu, w którym pakowaliśmy firmę. A było co pakować. Chociaż pod koniec zaczęłam się zastanawiać, czego mamy więcej: dobytku czy śmieci. Przed firmą stał wielki kontener po brzegi wypełniony workami ze śmieciami, kartonami i innymi nagromadzonymi przez ostatnie trzy lata rzeczami.
 
Życzę miłego popołudnia i zapraszam jutro, będzie o decoupage`u :)
Mirella

poniedziałek, 8 września 2014

Radio słuchane nocą

Dziś nie o decoupage, a o tym jak spędziłam dzisiejszy wieczór.
Zapisałam się na Aqua Aerobic - super sprawa. Ogólnie ja nie jestem jakimś wytrawnym pływakiem, ale w wodzie jakoś sobie radzę. Dlaczego aqua aerobic? bo chciało mi się wrócić do dawnej aktywności, jeszcze 7 lat temu ćwiczyłam 6x w tygodniu po 1,5 godziny. Później względy zdrowotne mnie spowolniły, a nawet uniemożliwiły ruch. Potem była ciąża i rodzinne obowiązki. Bo choć nie czuję się matką polką, która poświęci się bez reszty dziecku i ognisku domowemu, to w moim domu niestety bez mamy nic się nie odbędzie. Mama pomaga szukać zaginionego klocka, mama robi soczek, mama czyta książkę, mama chodzi z dzieckiem umyć rączki, mama podpowiada tacie gdzie są jakie naczynia w kuchni, trzyma deskę, gdy trzeba ją nawiercić lub poddać innej obróbce, mama pamięta o wszystkim, planuje wszystko i mama JEST ZAWSZE. Nikt nie wyobraża sobie, że mama mogłaby nagle wyjść, zniknąć, wrócić za dwie godziny.... jak to? a bajki na dobranoc, a ząbki? tata - nie, bo tata nie umie czytać... dziwne, bo  w internecie czyta wszystko.
No ale odbiegłam trochę od tematu.
Wiecie, to nie tak, że ja nie wychodzę, bo wychodzę - czasami na kawę z koleżanką (ostatnią w grudniu 2013r.), teraz będę wychodzić regularnie - w każdy poniedziałek.
Zajęcia na basenie były super!! Mam nadzieję, że jutro ruszę nogą i ręką :) Ale podobała mi się nawet sama jazda na basen z mojej wsi, przez trzy inne do Lubonia. Robiło się szaro, na drogach mało samochodów i ja z moją muzyką :) Wieczorem w radio nie serwują tej sieczki, która nas zalewa w ciągu dnia, gdy siedzimy w pracy. Wówczas to jesteśmy narażeni na słuchanie jednej piosenki trzy razy w ciągu ośmiu godzin. Nawet jeśli jest to całkiem ładna, miła dla ucha piosenka, to po kilku dniach już jej nie lubię. Zupełnie jak "My heart will go on" Celine Dion. Emitowano ją tak często i wszędzie, że po tygodniu miałam dość - dźwięki tej piosenki zalewały nas jak woda pokłady Titanica.
Teraz wieczorem, kompletnie zrelaksowana wracałam do domu kołysana klimatyczną muzą płynącą z głośników. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo potrzebuję takiej odskoczni. Od pięciu lat zawsze na wysokich obrotach, zawsze dla kogoś, rzadko kiedy dla siebie... Mam teraz energię na cały tydzień.
A po powrocie do domu wszystko było na swoim miejscu, dziecko spało, tata ubawiony zachowaniem dziecka. Nie wydarzyło się nic strasznego, czyli będę mogła powiedzieć - lubię poniedziałki :)
 
A na zakończenie mojego hura - optymistycznego posta chciałabym Wam przedstawić jeden z moich ostatnio (no w sumie nie takie ostatnio) bardzo lubianych zespołów - Sunrise Avenue - i jedna z najczęściej słuchanych przeze mnie piosenek


Pozdrawiam Was serdecznie i bardzo optymistycznie
 
Mirella

piątek, 5 września 2014

Urodzinowa niespodzianka

Witam Was moi Drodzy :) a może tylko moje Drogie :)

zastanawiałam się kiedyś czy jest jakiś mężczyzna, który tu zagląda jeśli jest to może się kiedyś ujawni?

Dziś chciałam się pochwalić. A mianowicie w dniu wczorajszym otrzymałam od Marty z Deco-Pasja prześliczną toaletkę, którą Marta robiła specjalnie dla mnie w ramach zabawy, która odbyła się jakiś czas temu u niej na blogu. Marzyłam, by dostać coś od niej szczególnie, że tak jak kiedyś pisałam jest moją ulubioną dekupażystką. Jej prace bardzo mi się podobają, i jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak swego czasu w krótkim czasie talent Marty tak bardzo się rozwinął, w tak piękny sposób. Linka do jej bloga mam na pulpicie w szybkim wybieraniu i często tam zaglądam nie mówiąc już, że przeczytałam go "od deski do deski" :))
Osobiście nie znam Marty, ale rozmawiałyśmy przez telefon i jest szalenie miłą i sympatyczną osobą.
Toaletka jest piękna, same możecie zobaczyć (zdjęcia autorstwa mojego męża).


 

Dla mnie istotne jest też to, że otrzymałam ją wczoraj czyli dzień przed moimi urodzinami :))

Świętuję dziś swoje urodziny i powiem szczerze, że nie mam jakiegoś doła psychicznego, że są to już czterdzieste urodziny. Czuję się rewelacyjnie. Od dawna nie cieszyłam się tak na swoje urodziny. Jak we wcześniejszym poście napisałam długo nie obchodziłam urodzin. Nie przywiązywałam do nich uwagi, chyba dlatego, że podejście do tego typu okoliczności u mojego męża jest takie jak do zeszłorocznego śniegu. Nie dostałam od niego nigdy prezentu z tej okazji, nawet życzeń... trochę przykre, ale co mam zrobić? Kiedyś było mi przykro, później po prostu to zaakceptowałam.

W tym roku postanowiłam, że nie będę udawać, że 5.09 to taki sam dzień jak każdy inny. Właśnie, że nie!! To moje urodziny !! Może i " w papierach lat przybyło, ale wciąż jesteśmy tacy sami" i w mojej głowie nadal mam dwadzieścia kilka. Bo w końcu w życiu każdego z nas jest wiele ważnych dat, wydarzeń, przeżyć... i choć czasem wiele się dzieje pamiętamy tylko niektóre sytuacje. Nie zawsze znamy datę tego zdarzenia, ale pozostaje w naszej pamięci. Mam zamiar cieszyć się z tego co mam, brać udział w życiu mojego pięcioletniego dziecka, dzięki któremu czuję się młodsza.

Życzę Wam wszystkim młodego ducha, energii i nie patrzcie na metrykę, bo ona kłamie. Wszystko jest w naszej głowie!
 
Miłego dnia Wam życzę :)
Mirella

wtorek, 2 września 2014

Rozdam materiał do szycia

Moje Drogie rękodzielniczki!!
 
W związku ze zmianą lokalizacji naszej firmy mam do rozdania całkiem sporo odpadów poprodukcyjnych, a mówiąc po ludzku sporo materiału, który jest dla nas odpadem. Mam dwie opcje, albo to w czwartek 11.09 wyrzucę albo rozdam chętnym, którym to się przyda!
 
Chętne proszę o wpisywanie się na listę  (w komentarzu) podając jakiś kontakt do siebie - najlepiej adres mailowy.
 
Nie wiem ile będzie chętnych, może dla wszystkich nie starczyć, ale postaram się rozdzielać sprawiedliwie. decydować będzie kolejność zgłoszeń.
 
Na zgłoszenia czekam do niedzieli 7.09. W tygodniu 8-12.09 będę szykować paczki do wysyłki.
 
Jedyny warunek to opłacenie kosztów wysyłki kurierskiej - 15zł.
 
Wszystkie materiały to bawełna 100%. Kolory i desenie można obejrzeć na stronie naszej firmy www.alaias.pl
 
Wysyłka tylko na terenie Polski
 
 
Pozdrawiam
Mirella

poniedziałek, 1 września 2014

Wrzesień

Witajcie Kochani :)
 
Zaczął się wrzesień, dla mnie osobiście miesiąc szczególny. Może dlatego, że mam urodziny, choć już od lat nie przykładam do tego jakiejś specjalnej wagi. Dzień jak co dzień, choć z większą ilością telefonów. Nie ma już prezentów, imprez, świeczek na torcie. Może to trochę smutne, w pędzie codziennego życia nawet małe radości stały się w moim życiu niezauważalne, albo inaczej - świętowane w głębi serca, nie z fajerwerkami, na zewnątrz.
We wrześniu też świętują swoje urodziny moi znajomi, a tych urodzonych w tym miesiącu mam nadzwyczaj dużo. Łącznie z moim mężem :)
 
Był też kiedyś taki wrzesień, który bardzo wiele zmienił w moim życiu. Zmienił na lepsze i naprawdę mile to wspominam. Ale dla równowagi był też taki wrzesień kiedy przepłakałam niemal każdy dzień. Znalazłam się wtedy w punkcie, z którego nie było widać nic. Stałam bezradna, załamana i nieźle wystraszona, mając u boku trzyletniego Tomcia i nie miałam pojęcia co będzie dalej, co zrobić, by było dobrze, bo wcześniej wszystko co próbowałam robić okazywało się złe.
 
Za rok Tomek pójdzie do szkoły... tak szybko ten czas leci. Ostatnio uświadomiłam sobie, że bardziej pamiętam czas kiedy byłam w ciąży niż ten okres, gdy Tomek miał pół roku, rok, dwa lata. Na szczęście mam z tego okresu bardzo dużo zdjęć, ostatnio często do nich wracam :)
 
Chociaż tegoroczny wrzesień zaczął się paskudną pogodą bo, cały dzień pada, jest ponuro i zupełnie jak w listopadzie, to mam nadzieję, że w ostateczności cały miesiąc będzie dużo lepszy i pod względem pogody i pod wieloma innymi względami. Za dwa tygodnie przenosimy firmę do Poznania, a później ostro zabieramy się do pracy, bo pomysłów na nowości dla maluszków mamy całą masę. Mam nadzieję, że nowe miejsce to nowe siły, nowe możliwości i nowe lepsze czasy. Wcześniej jednak mała imprezka i jeszcze jeden ważny dla mnie dzień.
 
Rzadko tyle piszę o swoich osobistych myślach i uczuciach. Ale dziś mam jakiś dziwnie nostalgiczny nastrój.
 
Do pokazania mam tylko słoiki. Takie, na których najczęściej coś ćwiczę. Jeden kiedyś tam, nawet nie wiem kiedy, pomalowałam w dwóch kolorach, miałam jakąś wizję, której nie zrealizowałam i stał. W końcu go zrobiłam, według nowej wizji.


Na następnym próbowałam osiągnąć efekt lazurytu, ale wyszedł za jasny. Jednak sposób malowania, bardzo mi się spodobał i z pewnością wykorzystam to jeszcze w niejednej swojej pracy.



A trzeci słoik był do zrobienia spękań jednoskładnikowych, które oczywiście nie wyszły tak jak oczekiwałam.



Podsumowując wszystkie trzy słoiki mnie rozczarowały :) Ale nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli aby było, czasami należy przyznać się do swojej porażki i słabości. Bo nie jest to oznaką odwagi, a szczerości, tak sądzę. W końcu nikt nie jest doskonały, choć każdy za takiego się uważa, gdzieś w głębi swojej duszy. 
 
Strasznie poważny post z dziwnymi wnioskami i przesłaniami mi dziś powstał. Kończę, bo jeszcze coś głupiego napiszę.
 
Pozdrawiam
Mirella