Witajcie :o)
Od dawna przeglądam różne blogi w tematyce decoupage. Zaczynałam od bloga Asket, później zakochałam się wręcz, w pracach Marty, bardzo lubię Anię Korszewską i Mirellę Baniecką, piękne prace robi również Oxi, w chlebakach mistrzostwo - moim zdaniem - osiągnęła Basia a od niedawna śledzę też poczynania Basi Zernek.
Dla mnie wymienione osoby to doświadczone dekupażystki, których prace zasługują na uwagę, podziw i uznanie. Są na pewno bardziej doświadczone ode mnie i dlatego moim celem jest dorównanie im zarówno w pomysłowości jak i sposobie wykonania prac, wykończenia i końcowej prezentacji.
Zaglądam też na FB. Zapisałam się nawet do kilku grup tematycznych, ale tam poziom prezentowanych prac mocno odbiega od tego co można zobaczyć na blogach. I oczywiście nie mam tu na myśli prac pokazywanych przez wymienione wcześniej dziewczyny. Dlatego od kilku dni śledzę niektóre wątki w grupach, poruszane właśnie przez osoby doświadczone i biegłe w tej technice na temat prac, którymi jesteśmy zalewani przez osoby, które "początkują". Każda z nas kiedyś początkowała - sama czasami jeszcze tak się czuję, choć za kilka dni moja pierwsza praca będzie miała 4 urodziny, ale z tego co ostatnio czytałam - nie należy krytykować na początku. By nie zniechęcić, by nie podciąć skrzydeł, trzeba chwalić, chwalić i chwalić, by zachęcić do dalszej pracy. Ale jakiej pracy? Pełnej błędów i niedociągnięć? Dlaczego osoby, które się uczą, są tak negatywnie nastawione do krytyki? W jaki sposób chcą się nauczyć, jeśli nie wskaże się im błędów? Kiedy zaczynałam i walczyłam ze spękaniami dwuskładnikowymi, frustrowało mnie to, że mi nie wychodziło, że praca w niektórych miejscach była pomazana - nie wiedziałam co robię źle. Szukałam w sieci, na innych blogach - niczego nie mogłam znaleźć. Na FB jeszcze nie zaglądałam :( a szkoda, może czegoś bym się dowiedziała...
W końcu wpadłam na to co robię źle i dziś nie popełniam tego błędu. Ale zmarnowałam kilka prac i chociaż znajomi mówili mi - nie przejmuj się laik pomyśli, ze tak ma być - mi takie pocieszenia nie odpowiadały. Dopiero we wrześniu na Craft Party pod okiem Mirelli Banieckiej nauczyłam się przyklejać serwetki nie robiąc zmarszczek. Na początku wszystko było tak pomarszczone, że szkoda gadać, więc przerzuciłam się na wydruki i papier. Jak się cieszę teraz kiedy serwetka jest równa i wtapia się w tło. Ale czasami nawet nie pomagają nawet filmiki na Inspirello, które często są pokazane w przyspieszonym tempie.
Nie uważam się za znawcę tematu, nie chcę nikogo pouczać i krytykować. Swoją krytykę na dzień dzisiejszy zachowuję dla siebie. Pracę, która wydaje mi się banalna, brzydka lub kiczowata po prostu pomijam i nie przyglądam się jej dłużej. Są osoby na FB, które szczególnie omijam, bo w ich pracach jest wszystko, a i tak niczego sobą nie reprezentują.
Smutne jest to, że te początkujące osoby zaczynają od preparatów kupowanych w sklepach budowlanych, słuchają podpowiedzi osób tak samo doświadczonych jak one i tworzy się taka wieża babel z prac, które są nijakie. W jednej z dyskusji ktoś napisał, że w rękodziele nie może być wszystko proste i równe - tak to tylko w Chinach robią. Przepraszam bardzo - ja dążę do tego, by ktoś chciał kupić moją - ręcznie robioną pracę - a nie poszedł do Pepco i kupił bubel z chińskiej fabryki za 5zł.
Piszę to wszystko dlatego, że chciałabym moje prace sprzedawać (kilka nawet mi się udało) może nie będę prowadzić szkoleń i nie będzie to źródło mojego utrzymania, ale chciałabym kiedyś być "rozpoznawalna" jak dziewczyny wymienione przeze mnie na początku tego posta. Nie bronię nikomu tego by robił to co lubi, ale jeśli nazywa to pasją, to niech podchodzi do tego z pasją i zaangażowaniem.
Pokazuję różne moje prace. Z jednych jestem naprawdę dumna i wiem, że są dobrze zrobione. Ale są też takie, które nie do końca mnie satysfakcjonują. W komentarzach piszecie same superlatywy o każdej z nich, ale nie bójcie się krytykować, jeśli uważacie, że coś jest nie tak. Ja bardzo chętnie przyjmę każde szczere słowo, nie jestem z tych co obrażają się i chowają w kąt zdołowane nieprzychylnym słowem. Tylko dodajcie przy tym swoją uwagę, co według Was nie pasuje w tej pracy, co powinnam poprawić, a czego w ogóle się nie tykać, bo kompletnie to chrzanię :)
Kiedyś pamiętam Kejti skrytykował moje cieniowania. I chociaż słowo "skrytykowała" zabrzmiało tu może dość ostro (w porównaniu z tym w jakich słowach ujęła to Kejti) to mnie właśnie podbudowało to co napisał, bo była chyba pierwszą osobą, która wyraziła to, co ja czułam że schrzaniłam.
Myślę, że pisząc bloga chcemy się pochwalić, chcemy, by jak najwięcej osób oglądało to co robimy, ale też ja osobiście liczę na to, że czegoś się nauczę, czytając czyjeś blogi szukam wskazówek, porad, inspiracji. Ale też cieszę się, że mogę poznać ciekawe osoby, które mają coś do powiedzenia, które potrafią wyrazić siebie i które są otwarte na innych. Mi się udało poznać wirtualnie i osobiście kilka ciekawych osób - ale tylko dlatego, że są ambitne, próbują, poznają i uczą się wciąż czegoś nowego. Staram się im dorównać i mam nadzieję, że jestem na dobrej drodze :)
Dziękuję za przeczytanie mojego posta, jeśli ktoś ma inne zdanie, niech nie boi się tego napisać. Myślę, że nikogo bezpośrednio nie obraziłam, może kogoś zachęciłam do głębszych studiów nad tą techniką.
Niech nasze hobby będzie prawdziwe, nie tylko udawane
Pozdrawiam
Mirella