Obserwatorzy

niedziela, 2 listopada 2014

Żeby mi się chciało, tak jak mi się nie chce...

Zmiana czasu, jesienna pogoda, listopad w kalendarzu, nerwówka w pracy... wszystko to wyssało ze mnie całą ochotę do działania, entuzjazm, siły i zaangażowanie w cokolwiek.
Codziennie gdy rano dzwoni budzik myślę tylko o tym kiedy będę mogła z powrotem wrócić do łóżka.
Mam kilka zrobionych rzeczy, czekają na sesję zdjęciową, robię bombki od kilku dni, ale idzie mi jak po grudzie i nie jestem z nich tak zadowolona jak rok temu. Kompletnie nie mam do nich serca... dlaczego?
Czekam na propozycję diety od pani dietetyk u której byłam kilka dni temu. I to nie diety by schudnąć, bo z wagą nie mam problemów, ale zwątpiłam już w to, co mogę jeść, co jem i jak jem. Osoby zdrowe nie przypuszczają nawet jak wielkim problemem dla mnie czasami jest sposób odżywiania. Kiedyś, dawno temu, gdy miałam lat naście i się odchudzałam (czasami chyba zupełnie niepotrzebne, ale w świadomości nastolatki było to konieczne) odstępstwa od diety zawsze sobie rozgrzeszałam, bo mogłam. Teraz tak się nie da. Mam wiele rzeczy na indeksie i to czasem dołuje, bardzo dołuje. Gdy się odchudzasz i zjesz cukierka, to cóż - zrobi się kilka ćwiczeń więcej, albo nie zje się kolacji i jest dobrze. W moim przypadku, gdy zjem ciasteczko-delicję choruję pół dnia, choruję to dość łagodne określenie tego jak się czuję. Ale przynajmniej wiem dlaczego tak się czuję, jednak czasami zjem coś, co niby jest dla mnie ok, nie wyczytałam w składzie nic zakazanego i tak samo choruję. Tylko, że wtedy nie wiem dlaczego.
Mam nadzieję, że dieta nie będzie dla mnie uciążliwa, że to co w niej będzie kupię bez problemu i nie zbankrutuję. Już rozmowa z dietetykiem trochę mnie nakierowała, ale myślę, że dopiero szczegóły w jakiś sposób mnie ukierunkują i pomogą.
Pamiętam czasy, gdy w sklepach nic nie było, gdy kupowało się "na kartki", a później nawet przeżyłam czasy gdy z kasą było całkiem kiepsko i też nie wiele można było kupić. Teraz w sklepach jest wszystko, jest kasa - nie ma zdrowia.
 
To się wyżaliłam... ale mam nadzieję, że jakoś to będzie.
Następnym razem na pewno będzie o decoupage.
 
Pozdrawiam
Mirella

3 komentarze:

  1. Współczuję :( Przez jakiś czas byłam na diecie cukrzycowej w ciąży, więc domyślam się jak możesz się czuć...trudna sprawa. Życzę Ci szybkiego powrotu do dobrego samopoczucia oraz siły i chęci do tworzenia...oraz zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to przesilenie jesienne Mirello,albo masz trochę więcej stresu.
    Jak już wszystko dojedzie do normy na pewno będzie lepiej i poprawi Ci się samopoczucie i wrócą siły do tworzenia pięknych rzeczy tego Ci życzę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze, że poszłaś do specjalisty po poradę, może właśnie kwestia zmiany diety będzie pomocna również w poprawieniu nastroju.
    Bombki, jak nie wychodzą, to odłóż je na kilka dni, poczekaj na lepszy nastrój i wróć do nich, jak poczujesz do nich sympatię. Nic na siłę!
    Życzę zdrówka ponad wszystko!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze. Jest mi szalenie miło, kiedy zostawiacie ślad po sobie. Wasze uwagi motywują mnie zawsze do dalszej pracy :o)