Obserwatorzy

sobota, 30 stycznia 2016

Zmieniając siebie

Witajcie :)

Wspominałam jakiś czas temu, że powiem Wam jakie zmiany zachodzą w moim życiu... ponieważ ten blog poświęcam w sumie tylko do prezentacji moich prac z decoupage, i raczej niechętnie chcę na jego łamach zamieszczać informacje z mojego życia prywatnego, to trudno mi było zebrać się i napisać tego posta.
Ale obiecałam... poza tym może mój wpis kogoś zainspiruję albo pozwoli spojrzeć na siebie inaczej, bardziej odważnie i da siłę do działania?
Zazwyczaj miewałam wiele pomysłów na to co chcę robić w życiu, kończyłam szkoły, studia, kursy, szkolenia, ale najczęściej jedno czy dwa niepowodzenia i poddawałam się. Nie szukałam w sobie siły by kroczyć raz obraną drogą do końca, z uporem, pokonując przeciwności i nie przejmując się co inni powiedzą.
No właśnie - moja największa bolączka - co inni powiedzą! Zawsze, wszędzie, gdziekolwiek bym nie była, czegokolwiek bym nie robiła, zawsze miałam w głowie - a co powiedzą inni? Jak mnie to ograniczało, hamowało, onieśmielało i blokowało!! Masakra! Nie wiem dlaczego tak ludzie reagują? Czy to jest tylko domena nas Polaków, czy inne nacje też tak mają? Na wiele rzeczy się nie odważyłam, bo bałam się tego co ktoś o tym pomyśli. I nie chodzi tu o pofarbowanie włosów na bordowo (o czym kiedyś myślałam) ale o wielu innych bardziej prozaicznych rzeczach. Nawet czasami nie potrafię powiedzieć tego co myślę, bo nie chcę urazić tej drugiej osoby (a czasami ta osoba zasługuję na kilka słów prawdy).
Pierwszego kopa do działania dała mi Kamila Rowińska, może nie bezpośredni ona sama, co książka jej autorstwa "Kobieta niezależna" Przeczytałam ja jesienią. I chociaż nie przepadam za literaturą motywującą i taką która robi wodę z mózgu, to wiele rzeczy w tej książce dało mi do myślenia i na wiele rzeczy i kwestii otworzyły mi się oczy i to bardzo szeroko! :)
Miałam za sobą ciężkich kilka miesięcy. Właściwie cały ubiegły rok. Fatalnie się czułam, moje zdrowie mocno podupadło, odwiedzałam kilku specjalistów, bo nikt nie wiedział co mi dolega i na co mnie leczyć, leżałam przez tydzień w szpitalu, zrobiono mi wiele badań, które w sumie nic nie wykazały. Znaleźli mi tylko guza, który jak się okazało nie miał na nic wpływu. Ale wycięto go, w innym szpitalu miesiąc później.
Mój stan zdrowia miał wpływ na wiele rzeczy. Przede wszystkim w pracy nie potrafiłam się skoncentrować, nic mi się nie chciało, w nic się nie angażowałam, najlepiej robiło mi się to nad czym nie musiałam myśleć, ale to bywała raczej praca fizyczna, na którą z kolei nie miałam siły, albo którą później po prostu odchorowywałam. Powstawało błędne koło. Mój mąż wiem, że liczył na mnie i moje wsparcie, a ja nie byłam w stanie wykrzesać nic z siebie. Dochodziło do spięć, nieporozumień, atmosfera zrobiła się nerwowa i w końcu nie do wytrzymania.
Przestałam jeździć do firmy i zajęłam się czymś zupełnie innym.
Wybrałam swoją ścieżkę, którą mam zamiar kroczyć w swoim dalszym życiu.
Po pierwsze zostałam konsultantką firmy Avon. Kosmetyki tej firmy są znane wielu osobom, jak nie wszystkim. Myślę, że każdy kiedyś miał z nimi do czynienia, a ja dodatkowo odkryłam, że w ciągu ostatnich kilku lat ich jakość mocno się poprawiła i tak jak kiedyś nie korzystałam z całej ich kolorówki do makijażu, tak teraz jestem z tych kosmetyków zadowolona i są w całkiem przystępnych cenach.
Po drugie zapisałam się do szkoły. Heheh na stare lata poszłam do szkoły :). Ale to fajna szkoła. Szkoła w której uczę się profesjonalnego makijażu. Czyli takie kontynuowanie mojej pasji do rękodzieła, bo czym jest makijaż jak nie rękodziełem? Kreatywnym wyrażaniem siebie? Profesjonalny makijaż to makijaż ślubny, fotograficzny, glamour, na pokazy modowe i wszędzie tam, gdzie potrzebna jest kreatywność i profesjonalne kosmetyki i umiejętności.
I powiem Wam, że zatraciłam się w tym bez końca. Obok stanowiska gdzie maluję skrzynki i inne cudeńka, zrobiłam sobie coś na kształt toaletki z podświetlanym lustrem, z całą masą kosmetyków, które teraz namiętnie kupuję, chociaż z dużą rozwagą, bo te które tak naprawdę chciałabym mieć kosztują całkiem konkretnie. Wiem jednak że kiedyś je nabędę, bo tego będzie ode mnie wymagała sytuacja. Nie odważę się zrobić dziewczynie makijażu na ślub jakimiś tanimi mazidłami, które spłyną po pierwszym tańcu, albo które na zdjęciach będą wyglądać jak biała plama. Moja dzisiejsza wiedza o kosmetykach, pielęgnacji twarzy i trendach jest niewyobrażalnie większa niż kilka miesięcy temu.
Kiedyś wydawało mi się, że umiem się malować, że dobrze robię sobie makijaż... hmmm otóż w szkole dowiedziałam się kilku różnych rzeczy na temat kosmetyków, technik makijażu i tego jak go wykonywać, że czuję się jak pięciolatek z przedszkola, którego rysunek przyrównano nagle do obrazów Leonardo DaVici. Ale to jest fascynujące! Poznawanie różnych kształtów twarzy, różnych rodzajów cery i możliwość dokonania na tych twarzach metamorfozy, która czasami jest zaskakująca nawet dla mnie samej.
Na razie maluję koleżanki, znajome, rodzinę w ramach ćwiczeń, ale wiem, że jak jesienią skończę szkołę to makijaż i wizaż staną się moim sposobem na życie.
O decoupage nie zapomniałam. I mimo, że obecnie więcej czasu poświęcam na malowaniu własnej twarzy niż czegoś drewnianego, to są prace, które robię na zamówienie i tak dla siebie samej. Co prawda powstaje to dłużej niż kiedyś, ale myślę, że Wy też tak macie - jak czymś się zaaferujecie to poświęcacie temu więcej czasu niż innym rzeczom.

To tyle jeśli chodzi o moje zmiany. Powiem szczerze, że nie łatwo było mi wyjść spod opiekuńczych skrzydeł mojego męża i rozpocząć coś zupełnie nowego, co wymaga ode mnie po pierwsze nauki praktycznej ale i teoretycznej. Kiedyś będę miała więcej kontaktu z ludźmi, a wiadomo, każdy ma inne wymagania, oczekiwania i nie zawsze zgadza się z naszymi sugestiami, nawet tymi podpowiadanymi w dobrej wierze. Mam jednak silną motywację do tego, by nie schodzić z tej drogi, którą obrałam. Mam już plany, pomysły i chcę je realizować. Bo tak naprawdę ogranicza nas tylko własny strach przed tym, co nowe, nieznane i inne. Jak to się ładnie mówi w takim coachingowym slangu - trudno jest wyjść poza swoją strefę komfortu. Ja zrobiłam pierwszy krok. Mam nadzieję że będzie tych kroków więcej i pójdzie mi coraz lepiej :)

A jakie Wy miałyście swoje pierwsze odważne kroki, jakich zmian się podjęłyście w swoim życiu? Jeśli macie ochotę to podzielcie się ze mną. Chętnie poczytam o tym, jakie odważne decyzje podejmowałyście w swoim życiu :)

Wszystkim, którzy planują dokonać zmian w swoim życiu, życzę odwagi, wytrwałości i sukcesów :)

Pozdrawiam serdecznie
Mirella


2 komentarze:

  1. Czasem człowiek się po prostu wypala. Wielokrotnie czegoś takiego doświadczyłam. Ważne jednak, aby odnaleźć coś co pozwoli na nowo cieszyć, motywować i sprawi, że chce się żyć.
    Kiedyś też przejmowałam się tym co ludzie powiedzą. Od pewnego czasu dążę do "wyleczenia" się z tego i myślę, że z powodzeniem. Zaczynam rozumieć, że to jest moje życie, jedno życie i najważniejsze, aby mnie ono odpowiadało. A co kto myśli jest jego problemem.
    Miło czytać, że mimo ciężkich doświadczeń, niemocy ogólnej wzięłaś się w garść, podjęłaś liczne decyzje i ich się trzymasz. Życzę wytrwałości, osiągnięcia zamierzonych celów oraz dalszego rozwoju:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana jakbym czytała o sobie....ja też zawsze wszytsko biorę do siebie, myślę co powiedzą inni...małe potknięcie a ja potrafiłam się tak załamać,że to co sprawiało mi przyjemność przestawałąm robić...do tamtego roku- postanowiłam wziąść się za siebie- studia skończone 4 lata temu biologiczne- pracy brak- więc zaczęłam rozwijać swoją pasję fotograficzną- teraz robię sesje m,in noworodkowe, poszłam też do szkoły- na florystykę, bo kwiaty od zawsze kochałam, niektórzy się z tego śmiali, ale ja spełniam się w tym, a przede wszytkim w prowadzeniu mojego bloga i filcowaniu - bo bardzo mnie cieszy i kopa daje do dalszej pracy jak wiedzę komentarze na temat tych "maleństw" które wychodzą z pod moich rąk- i tylko moich rąk!!! Teraz jestem szczęśliwa bo odnalazłam swoje pasje i czerpie z nich radość!!! Trzymam Kochana kciuki by Twoje zmiany życiowe by dla Ciebie dawały tylko radość i szczęście!!!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze. Jest mi szalenie miło, kiedy zostawiacie ślad po sobie. Wasze uwagi motywują mnie zawsze do dalszej pracy :o)