Weekend spędziliśmy u babci. Tomek ucieszył się na nowe pudełko na skarby, jak je dostał, przytulił się i powiedział mi do ucha: "marzyłem o takim". Słodkie to było, szczególnie, że cały czas jeszcze wzrusza mnie mój mały bąbel. Te małe łapki, słodki buziak i jak się przytuli to serce człowiekowi rośnie. Przez całą sobotę twierdził, że zostaje u babci na kolejny tydzień. Jeszcze w niedzielę zapytał kiedy wyjeżdżamy. I zarządził, że nie po obiedzie, ale po podwieczorku. Więc zjedliśmy obiad, wypiliśmy kawę i zjedliśmy podwieczorek. Zaczęliśmy się zbierać i w tym momencie Tomek zaczął tak płakać, jakby zabrano mu jego kochaną tulankę. Matko jak płakał, łezki kapały mu z policzków na koszulkę, z nosa leciało... trudno mi było go uspokoić, jakby nie rozumiał, że mówię, że nie ma sprawy, pakujemy się i jedziemy do domu wszyscy.
Tak więc rodzina w komplecie, Tomek dziś poszedł do przedszkola z całym wiaderkiem kasztanów, które wspólnie z babcią uzbierali.
A ja prezentuję jedna z prac zrobionych w minionym tygodniu pod nieobecność dziecka. Teraz będę tylko prezentować to co zrobiłam a trochę tego jest, bo w sumie osiem prac różnych wyszło i regał dla Gosi się cały czas robi, więc nie mogę uznać tego czasu za zmarnowany.
Ucierpiał na tym wszystkim tylko dom, bo z obowiązków domowych wszystko zeszło na plan dalszy, ale nadgonię, na pewno.
Mirella
Fajna szkatułka ładnie pocieniowana:-)
OdpowiedzUsuń