Za oknem jesień. Co prawda słońce w ostatnich dniach ładnie świeci, ale ogólnie zimno i wieje, a ja takich temperatur nie toleruje. Ciekawe dlaczego? Urodziłam się w tej strefie klimatycznej, więc chyba genetycznie powinnam być dostosowana do zmieniającej się pogody. Ale niestety wolałabym chyba temperatury jakie panują we Włoszech lub Grecji.
Mam tylko nadzieję, że zima nie zacznie się w listopadzie i nie skończy się w kwietniu, jak ostatnio.
Na przekór pogodzie i jesiennej pogodzie dziś coś słodkiego i z początków lata. Kochane przeze mnie i uwielbiane przez Tomka - truskawki. Tym razem na tacce na owoce, lub inne smakołyki. Po raz pierwszy moja praca się błyszczy, bo wykończyłam ją lakierem Fluggera. Bardzo się starałam, żeby te truskaweczki wyszły jak najlepiej i na zdjęciu nawet widać ten połysk. Przy studyjnym oświetleniu fotograficznym odbija się w niej światło. Uciekły za to spękania zrobione krakiem Sottile, który oceniam na 3+, jeszcze trochę muszę nad nim popracować, aby być w pełni zadowolona z efektu jaki daje.
Następnym razem, gdy już Sotille będzie naprawdę ładny zrobię zbliżenie, by się nim pochwalić. Teraz jest strasznie delikatny i na pierwszy rzut oka nawet niewidoczny. Nie wiem co źle robię... kolejna praca, na której te niteczki sią drobne i mało efektowne. Na razie ten rodzaj kraku najgorzej mi wychodzi. Może ktoś mi podpowie jak lepiej położyć sotille, aby był idealny?
Miłej niedzieli
Mirella
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze. Jest mi szalenie miło, kiedy zostawiacie ślad po sobie. Wasze uwagi motywują mnie zawsze do dalszej pracy :o)